Herzlich willkommen! Serdecznie witamy! Добро пожаловать! Welcome!

Mittwoch, 22. August 2012

„Zło przychodzi łatwiej” - Interview mit Agnieszka Holland

Paweł Kamiński, journalistischer Begleiter der Internationalen Begegnung 2012, führte Ende Mai ein Interview mit der polnischen Regisseurin Agnieszka Holland durch. Ihr Film „IN DARKNESS – EINE WAHRE GESCHICHTE“, der für den Oscar in der Kategorie „Bester fremdsprachiger Film“ nominiert wurde, feierte im Rahmen des LET’S CEE FILM FESTIVAL in Wien seine österreichische Premiere. Er erzählt die Geschichte von Leopold Soca, der während des Zweiten Weltkrieges einer Gruppe von Juden aus dem Ghetto Lviv/ Lemberg hilft, ein Versteck in den Abwasserkanälen der Stadt zu finden.

Das Interview (in polnischer Sprache) sowie die weiterführenden Links befinden sich unter „Weitere Informationen“

Wywiad z Agnieszką Holland, przeprowadzony w Wiedniu w dniu otwarcia festiwalu filmowego "Let's  CEE". Jej nominowany do Oscara film "W ciemności" rozpoczął to tygodniowe święto kina z Europy środkowej i wschodniej. Była to tym samym jego austriacka premiera. Z reżyserką rozmawia Paweł Kamiński.

Pani film "W ciemności" otrzymał w języku niemieckim podtytuł "Prawdziwa historia". Powinniśmy doszukiwać się w tym posunięciu jakiegoś głębszego znaczenia?
Myślę, że wzięło się to ze Stanów Zjednoczonych, bo te niebywałe zupełnie dla nich historie działy się w Europie, a ten tytuł uwiarygodnia fakt, że one naprawdę się zdarzyły. Więc jest to właściwie konsekwencja takiej amerykańskiej mody dystrybucyjnej, bo okazało się, że ludzie rzeczywiście chętniej chodzą do kina, jak mają gwarancję, że to jest prawda. Choć prosiłam dystrybutorów amerykańskich, żeby niczego nie dodawali.

W tym roku byłem na spotkaniu z wieloletnią byłą dyrektorką Miejsca Pamięci w Dachau, która powiedziała, że dostrzega bardzo dużą rozbieżność między lamentem, jaki teraz się podnosi w sytuacji odchodzenia ostatnich osób ocalałych z wojny i Holokaustu a rzeczywistym zainteresowaniem ich indywidualnymi losami, które są bądź co bądź najczęściej bardzo dobrze udokumentowane. Na przykład ciężko znaleźć dziś wydawcę zainteresowanego tego typu wspomnieniami. Czy pani doświadczenia w pracy nad filmem potwierdzałyby to spostrzeżenie?
To zainteresowanie miało różne fazy. Bezpośrednio po wojnie - i właściwie jeszcze kilkadziesiąt lat po niej - nie było żadnego zainteresowania tą tematyką albo minimalne. Zresztą ci, którzy przeżyli, na ogół nie chcieli mówić o swoich doświadczeniach. A też nie bardzo kto chciał ich słuchać. Więc dopiero gdzieś w latach sześćdziesiątych, a tak naprawdę osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, zaczęło się o tym mówić i Amerykanie nagle odkryli ten temat. Zresztą dzięki serialowi "Holocaust", który był takim trochę kiczowatym, ale bardzo popularnym serialem. To obudziło ogromne zainteresowanie tematem. Ukazało się wiele książek, także filmy zaczęły powstawać, już takie bardziej pogłębione. Ten "Holocaust" miał też wielkie powodzenie w Niemczech. Jak gdyby to właśnie wtedy Holokaust wszedł do świadomości ludzi i stał się częścią kultury amerykańskiej - czy historii amerykańskiej - i częściowo europejskiej. Trwała ta moda jakieś 10-15 lat. W tym czasie ludzie, którzy przechodzili na emeryturę, ci którzy przeżyli te zdarzenia, zaczęli mieć potrzebę mówienia o tym. Przedtem byli zajęci organizowaniem sobie życia, chcieli zapomnieć, potem się nagle okazało, że to w w nich siedzi, i że muszą to z siebie wypowiedzieć. Na szczęście połączyło się to z inicjatywą Stevena Spielberga, który po nakręceniu "Listy Schindlera" założył taką fundację, która nagrywała wypowiedzi tych świadków: tych którzy przeżyli i tych, którzy ich ratowali - po prostu ludzi, którzy mieli na ten temat coś do powiedzenia. Tych relacji jest mnóstwo, wiele tysięcy, no i jest to takie najważniejsze udokumetnowanie tego, co się zdarzyło. Teraz widzę, że to odpływa znowu, że już mówią ludzie: "a, już dość o tym, nie chcemy już tego słuchać". Austria i Niemcy są bardzo trudne... Austria to nie wiem, wydaje mi się, że w tym przypadku to w ogóle jest trudniej, bo tutaj nigdy nie dokonano takiego przepracowania tej własnej winy nazistowskiej, ale w Niemczech jest takie poczucie: "Już dość tego. Już żeśmy bili się w piersi. Ile można się bić w piersi? Są inne historie, równie dramatyczne. Ile o tych Żydach?" Trudno jest więc zachęcić niemieckiego widza, ale czasem się to udaje, przynajmniej częściowo. Oczywiście łatwiej jest, jak bohaterem jest dobry Niemiec. Dlatego jedyne filmy o Holokauście, które miały w Niemczech powodzenie to były filmy, gdzie głównym bohaterem, czy główną siłą sprawczą, był dobry Niemiec. Nie ci źli naziści, którzy gazują i biją, tylko właśnie Schindler albo w "Pianiście" ten oficer niemiecki, który ratuje bohatera. No więc ten nasz film nie ma takiego bohatera, ale ma on pewien rodzaj - wydaje mi się - pewnej bezkompromisowości, która do niektórych ludzi trafia. Nawet w Polsce trafiła o dziwo do bardzo wielu ludzi.

Dziwi to Panią? W ostatnich latach można przecież zaobserwować duże zainteresowanie, nawet kontrowersjami i trudnymi tematami...
Polska się otworzyła. Muszę powiedzieć, że jestem dumna z Polski, bo nie przypuszczałam, że Polacy będą w stanie tak brutalnie skonfrontować się również z tymi ciemnymi stronami tej historii i swojej odpowiedzialności za to, co się stało. Oczywiście jest też i reakcja odwrotna - nie jest tak, że wszyscy Polacy padli na kolana i teraz chcą rozmawiać o tym, jak tam jacyś chłopi w Jedwabnem zabijali Żydów. Ale w sumie myślę, że jest ogromnie dużo uczciwej dyskusji i takiej ciekawości, tak więc to jest optymistyczne. Polska mnie zaskoczyła bardzo pozytywnie jeśli chodzi o ten temat.

Autor scenariusza do filmu "W ciemności", David F. Shamoon, wyznał, że historia, na podstawie której powstał ten film, poruszyła go szczególnie, bo jego rodzina uciekła przed prześladowaniami Żydów w Iraku. Na pewno zna Pani tę dyskusję: czy Holokaust był wydarzeniem niepowtarzalnym w historii i czy można go traktować jako odniesienie dla późniejszych przypadków prześladowań Źydów, czy też innych kwestii dotyczących praw człowieka, ludobójstwa itd. Jak to jest Pani zdaniem?
Holokaust niewątpliwie był na tę skalę wydarzeniem precedensowym. Była przedtem rzeź Ormian. Ludobójstwa zdarzały się niestety przedtem i zdarzały się również później. Natomiast tutaj skala tego i również sposób wykonania, ta irracjonalność tego całkowita... bo w byłej Jugosławii można powiedzieć, że chodziło o ziemię czy o terytoria. W Ruandzie chodziło o jakiś rodzaj władzy. Tutaj to skazanie całego narodu na całkowite unicestwienie, miało w sobie jakiś taki rys zupełnie nieracjonalny. Nie było tak, że na tym ktoś... No korzystali ci, co zabierali domy Żydów, ale ta skala tego nie tłumaczy i nie usprawiedliwia. Druga rzecz, która jest wyjątkowa - poza tym, że każdy od niemowlęcia po starca był skazany, tylko dlatego, że należał to jakiejś etnicznej grupy - to przemysłowość wykonania tej zbrodni. To było coś paradoksalnie bardziej ludzkiego w Ruandzie, gdzie zabijali maczetami. Natomiast tutaj to była zorganizowana biurokratyczna machina, którą zorganizowało jedno z najbardziej cywilizowanych państw świata, które wyprodukowało przedtem ogromną kulturę, którą do dzisaj się chlubimy, my Europejczycy. I to właściwie nie jest porównywalne z niczym. Tak że jest ten Holokaust wyjątkowy i jest to rzeczywiście taki punkt graniczny w historii ludzkości, po którym nie możemy już mieć złudzeń co do tego, że jesteśmy nieustannie zagrożeni złem. I że tego nie da się rozładować przy pomocy jakichś reakcjonalnych metod. Musimy nieustannie strasznie uważać, żeby to się nie rozlało, żeby znowu ten wirus się nie rozszerzył. Z drugiej strony, przekonywanie, że o tym można mówić tylko w taki albo w inny sposób, albo że nikt inny nie jest godzien tego, żeby nazwać swoje cierpienie ludobójstwem, to pewna pretensjonalność. To oczywiście jest niemądre. Ale tak porównując różne zdarzenia w naszej historii najnowszej i tej starszej, widać, że to co się przytrafiło Żydom w Europie w latach 1939-1945 jest zbrodnią, jaka nigdy przedtem nie miała miejsca.

Charakter Holokaustu na Ukrainie uzmysławia publikacja francuskiego autora, Patricka Desbois, który opisał, że nie było tam gazu, krematoriów i tej sterylnej machiny, tylko raczej masowe egzekucje. Na wzgórzu na obrzeżach Lwowa rozstrzelano np. około 90 tys. ludzi, przede wszystkim Żydów. Trwało to miesiącami...
Tak, były też Babie Jary. Na terenach wschodnich rzeczywiście używano metod mniej wyrafinowanych technicznie niż w środkowej Europie. Na Ukrainie i niektórych wschodnich terenach Polski dochodziło też przy okazji do pogromów, tak że ludność miejscowa, bardziej lub mniej zorganizowana, okazała się takimi współwykonawcami tego. Ale to mnie nie dziwi, bo w momencie kiedy ten brytan zła jest spuszczony z łańcucha, i kiedy wolno, to ja myślę, że natura ludzka jest taka, że zło jej przychodzi łatwiej niż dobro, że staje się to jakby naturalnym zachowaniem. To jest najstraszniejsze.

Skoro spotykamy się w Wiedniu w ramach festiwalu "Let's CEE" pokazującego filmy z Europy środkowo-wschodniej: wierzy pani w jedność tego obszaru kulturowego czy jest to geograficzne pojęcie i zbiór filmów z tych państw?
Jest to trochę zbiór państw, ale jest jednak podobne doświadczenie historyczne i ideologiczna zależność od określonego systemu. Różne wydarzenia, które miały miejsce na przestrzenii XX i początku tego wieku, tworzą pewną wspólnotę. Zresztą dużo tych ziem było przedtem jeszcze połączone wspólnotą Austro-Węgier. Tak że łatwiej może zrozumieć tego drugiego niż ludzi z innych kręgów geograficznych czy kulturowych. Taka zresztą książka o tym wyszła historyka amerykańskiego Timothy Snydera, właśnie o tych terenach z punktu widzenia tych krwawych pól. On traktuje ten obszar, jako ten, który doświadczał podobnych cierpień. Tak że można szukać tych punktów stycznych wspólnoty na różnych piętrach: i tych najstraszniejszych, i tych bardziej pozytywnych. No ale jednocześnie komunikujemy ze sobą średnio, muszę powiedzieć. W ogóle Europejczycy komunikują ze sobą średnio - i w planie kultury, i w planie idei i poglądów.

Linki:

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen